Ważne strony
Treść strony - wrzesien
Gościliśmy sanitariuszkę AK na Narodowym Czytaniu
Major Maria Kowalewska, pseudonim Myszka, sanitariuszka Narodowych Sił Zbrojnych, żołnierz Powstania Warszawskiego, towarzyszyła nam na podczas Narodowego Czytania, które odbywało się w sobotę 4 września na tarasie w Łęgu Osieku. Myszka miała 17 lat, gdy wybuchło powstanie. Na pytanie, dlaczego przystąpiła do walk, odpowiedziała, że przecież tak było trzeba.
I mimo że podczas opowiadania nam o okrucieństwach, których była świadkiem i które musiała przeżyć, nieraz Myszce zaszkliły się oczy, jej serdeczność, optymizm i bijąca z niej – mówiąc bardzo prosto – miłość do ludzi i świata, ujęły słuchaczy. „Nie da się pani nie kochać” – mówiono, żegnając Myszkę.
Myszka przyjechała na Narodowe Czytanie dramatu Gabrieli Zapolskiej „Moralność pani Dulskiej” w towarzystwie Lesława Welkera, prezesa Okręgu Toruń Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz Joanny Kowalskiej, prezes Koła Toruń Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. – Proszę mi mówić Myszka albo Maria – powitała słuchaczy czytania. – Wolę Myszka.
Bezpośredniość tego powitania, stale goszczący na twarzy Myszki uśmiech, serdeczność i ciepło, z jakimi rozmawiała z publicznością, sprawiły, że znikło skrępowanie wywołane poczuciem spotkania z bohaterką, żołnierką Armii Krajowej. Dystans do siebie i żartowanie ze słuchaczami pozwoliły zobaczyć w Myszce nastolatkę, w której życie brutalnie, na zawsze, wdarła się wojna.
Opowieści o okrucieństwach, których była świadkiem i których doświadczała, wywoływały na jej twarzy ból i wyciskały łzy. Przeganiała je jednak bardzo szybko, przywołując dobre wspomnienia. Major Kowalewska często podkreślała, że ludzie podczas wojny wspomagali się życzliwością i dzielili nadzieją. – A po wojnie Myszka spotkała doktora Zygmunta Kowalewskiego, który się w niej zakochał. Ona też go pokochała, więc wzięli ślub i zamieszkali w Toruniu – mówiła z uśmiechem.
Maria Kowalewska jest jedną z pierwszych absolwentek Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ukończyła biologię, jej indeks ma numer 11. – Uczyli nas wówczas wspaniali profesorowie Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, a także Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Darzyli nas, żołnierzy AK, szacunkiem, ale nie nauki nie odpuszczali wcale – wspominała.
Opowieściom Myszki i Narodowemu Czytaniu towarzyszyła muzyka Kapeli Ludowej im. Kamińskich z Osieka nad Wisłą. Pomiędzy panią Marią i muzykami kapeli zawiązało się takie porozumienie, że nikt nie chciał zakończyć koncertu. Goście i publiczność domagali się kolejnych utworów, a artyści nie szczędzili bisów.
Osiecka Grupa Teatralno – Wokalna pod kierunkiem Eweliny Mytlewskiej z Gminnego Ośrodka Kultury w Obrowie, sprawiła Myszce szczególny prezent. Myszka mogła sobie wybrać dowolne wiklinowe rękodzieła, przygotowane przez Małgorzatę Paurowską. Zakupy opłacili członkowie Grupy.
Major Maria Kowalewska obiecała odwiedzić nasze gminne szkoły w październiku.
***
Major Maria Kowalewska, z domu Biedermann, urodziła się 12 sierpnia 1927 roku w Nakle, jako córka Teofila Biedermanna i Zofii z Wrzyszczyńskich. W lutym 1933 roku rodzina przeprowadziła się do budującej się Gdyni. Tam Maria spędziła dzieciństwo. Przed wybuchem II wojny światowej Maria zdążyła ukończyć 5 klas szkoły powszechnej. W dniu rozpoczęcia wojny miała 12 lat.
Tak po latach wspomina wybuch wojny:
„[…] Doskonale pamiętam ten dzień. Pierwszy dzień września 1939 roku przypadał w piątek. Wczesnym rankiem obudziły mnie jakieś huki. Detonacje narastały. Podniosłam głowę, zaczęłam nasłuchiwać. Po chwili w te głuche dźwięki zaczął wplątać się ostry jazgot działek przeciwlotniczych. Wstałam przestraszona z łóżka i podeszłam do okna. Na horyzoncie zobaczyłam nadlatujące samoloty. A więc jednak. Zaczęła się wojna, o której mówiono od kilku dni. […] Z tego i następnych dni pamiętam dalekie odgłosy kanonady dochodzące do naszego mieszkania przy skwerze Kościuszki [w Gdyni – przyp. A. R.]. Związane to było najprawdopodobniej z ostrzeliwaniem Oksywia i Helu oraz możliwe, że z ostrzałem Westerplatte. O świcie 14 września oddziały niemieckie praktycznie bez walk ulicznych wkroczyły do centrum Gdyni. Pamiętam, jak wjechali na motocyklach na skwer Kościuszki. W następnych dniach wydarzenia nabierały tempa. Zmieniono nazwę miasta na Gdingen, około 20 września na Gotenhafen, znaczy bowiem port Gotów”.
W czasie okupacji Bidermanowie musieli, jak wielu, opuścić Pomorze. Najpierw wyjechali do krewnych do Bydgoszczy, a następnie do Warszawy. W Warszawie Maria kontynuowała naukę w koedukacyjnej szkole Świerzyńskiej-Słojewskiej. Do wybuchu powstania warszawskiego ukończyła III klasy tej szkoły.
Do konspiracji Maria została wprowadzona przez swoją siostrę Urszulę już pod koniec 1942 r., a zaprzysiężona w marcu 1943 roku przez ppor. Mieczysława Szemelowskiego ps. „Miłosz”. Obie siostry działały w Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ). Maria przyjęła pseudonim „Myszka” i otrzymała przydział do batalionu im. brygadiera Czesława Mączyńskiego, wchodzącego w skład Narodowych Sił Zbrojnych.
Myszka przeszła szkolenie na sanitariuszkę i łączniczkę. Szkolenia konspiracyjne odbywały się przeważnie w mieszkaniu jej rodziców. W szkoleniach uczestniczyły małe grupy dziewcząt 4–5 osób. Dziewczęta uczyły się udzielania pierwszej pomocy rannym, podstawowych zasad sterylizacji igieł i strzykawek oraz zabiegów higienicznych. Przyszłe łączniczki uczono zasady: „wykonaj swoje zadanie, złóż meldunek a potem zapomnij o ludziach, a nawet o okolicznościach, żadnych notatek, żadnych zapisów”.
Udział Myszki w powstaniu warszawskim był spontaniczny. Była bardzo szczęśliwa, że mogła założyć opaskę biało-czerwoną, że widziała polską flagę.
Tak wspomina ten czas:
„[…] nie zastanawiałyśmy z siostrą […] udałyśmy się do szpitala polowego, utworzonego bardzo szybko na Lesznie w budynku Sądów. Zgłosiłyśmy się do dowódcy, powiadomiłyśmy go o tym, że wyrażamy chęć pomocy, że przeszłyśmy kurs sanitariuszek. […] Praca była bardzo ciężka i niebezpieczna, często szczególnie po nalotach i po intensywnej strzelaninie, wychodziłyśmy na zewnątrz z noszami i przynosiłyśmy rannych do szpitala. Wiedziałyśmy, gdzie były walki. Tam na Woli to był jeden wielki chaos. Brakowało praktycznie wszystkiego. Zarówno środków opatrunkowych, podstawowych lekarstw, żywności. […] W niedzielę w dniu 6 sierpnia dowiedziałyśmy się, że nadszedł rozkaz ewakuacji rannych do szpitala Maltańskiego. Nie zapomnę chorych, którzy przy naszej pomocy o kulach, część z rękami i ramionami na temblakach, szła ulicą Elektoralną, chowając się po bramach, po każdym wybuchu i serii wystrzałów. Pracowaliśmy po kilkanaście godzin dziennie w olbrzymim stresie. Pamiętam młodą kobietę w ciąży, którą wyciągnięto spod gruzów i którą przeniosłyśmy do szpitala, pomimo szybkiego przetransportowania do szpitala, z powodu doznanych urazów zmarła”.
„Myszka” służyła w powstaniu jako sanitariuszka do momentu, gdy padła Wola i gdy do szpitala wtargnęli żołnierze niemieccy, także ukraińscy w mundurach niemieckich, którzy na jej oczach, rozstrzeliwali ciężko rannych powstańców, rozstrzeliwali też cywilów.
„Myszce” i jej siostrze udało się uciec z tego szpitala. Po wyjściu z powstania, „Myszka” była w obozie przejściowym w Pruszkowie. Z Pruszkowa udało się jej zbiec i ukryć u rodziny w Milanówku, skąd wyjechała do Radomia. Tam zdała małą maturę i doczekała się zakończenia II wojny światowej.
W czasie wojny Maria straciła ojca, który został w 1943 roku zamordowany w Auschwitz. Gehennę obozów koncentracyjnych poznały też jej siostry, Urszula została osadzona na Majdanku, Barbara w Auschwitz. Szczęśliwie obie wojnę przeżyły.
Po wojnie osierocona rodzina wróciła do Gdyni. W latach Maria 1946-1951 studiowała biologię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pracę magisterską wykonała pod kierunkiem prof. Janiny Hurynowicz, która zaangażowała ją jako asystentkę do Zakładu Neurofizjologii UMK, gdzie pracował już lekarz – neurolog dr Zygmunt Kowalewski. Maria i Zygmunt pobrali się w 1951 roku; ich syn Witold jest dziś neurochirurgiem, ordynatorem w szpitalu.
Dr Kowalewski został wkrótce powołany do służby wojskowej, 6 lat pracował w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artyleryjskich w Toruniu, oraz w Szpitalu Wojskowym w Toruniu, potem kierował Przychodnią Ogólną przy ul. Uniwersyteckiej. Zmarł w 2011 r.
Maria Kowalewska postanowiła również przejść do pracy w służbie zdrowia. Po ukończeniu kursów specjalistycznych z bakteriologii i mykologii lekarskiej od 1956 r. pracowała w Wojewódzkiej Przychodni Skórno-Wenerologicznej, kierowała Laboratorium Mykologicznym do emerytury w 1997 r. Jej zasługi dla toruńskiego lecznictwa zostały docenione, w 1987 r. otrzymała medal „Zasłużony dla miasta Torunia”.
Maria Kowalewska za swoją działalność niepodległościową została odznaczona m.in. Krzyżem Zasługi Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i Krzyżem Orderu Krzyża Niepodległości. W czerwcu 2019 roku została mianowana na stopień majora w stanie spoczynku.
Informacje o Myszce zaczerpnęliśmy ze stron internetowych Radia PiK oraz UMK w Toruniu.